Ostatnie wyjście
Śmierć na szczycie wzgórza.
Obserwujesz wrony.
Czekające aż zamkną się twoje powieki
Ale chcesz widzieć jak rozdziobują twe mięso
Ciekawe, że najpierw rzucają się na oczy...
Niech świeci słońce, niech spali moją maskę...
3 dni, może dłużej...
I w końcu zrzuciłem swą skórę
Niech ocean rozmyje drogę, którą pokonałem...
3 dni, niewiele dłużej...
I nie znajdą mnie tu
Gdy już się poddałeś, nakazanie sobie śmierci to jedyna uczciwa rzecz
Będąca wynikiem systemu... kontroli
Jeśli ktoś nie potrafi kontrolować swego... życia
To czy osiągnie umiejętność kontroli swej śmierci...
Niech ocean rozpuści drogę, którą pokonałem.
3 dni, może dłużej
Nie dowiedzą się nawet, że odszedłem
Niech słońce się wznosi, niech spali moją łaskę
3 dni, może dłużej
Niech mój duch odpłynie
To jest, to jest, to jest....... moje
Ostatnie wyjście.