Szatańskie łoże

Nie wszystko zostało powiedziane... powiedziane i zrobione
Nigdy nie spałam w łożu szatana
Choć muszę przyznać
On ciągle odwiedza to miejsce
Nieproszony, jak wiecie na nic nie czeka
Zabawne, jak on zawsze się tu wpasowuje
Zabawne, jak ja zawsze chcę mu ulec
Niedziele, piątki, wtorki, czwartki - na okrągło
Czasem ten niezwykły gość nie chce odejść
Już zakochana
Kto stworzył ten mit?
Że rodzimy się by istnieć, okryci radością
Kto ustanawia normy?
Urodzeni by się bogacić?
Takie fajne przykłady... mała wychudzona suka,...
Model, idol, wytaplaj kilku modeli we krwi...
Obłóż ich mięchem, tak żeby wyglądali jak my
Ja sram i śmierdzę, jestem prawdziwy zapisuję się do klubu
Zatrzymam się i pogadam, ale już jestem zakochany
Już zakochany, już zakochany
Udręka, potem jest nagroda, potem jest udręka, potem
Nigdy nie ściskałem ręki szatanowi, sam zobacz jak to jest
Wiedziałbyś gdybym to kiedyś zrobił, takie gówno nie wychodzi na jaw
Wzniosę się i upadnę, zyskam uznanie za jedno i drugie
Skoczę ze skały, niepotrzebna mi twoja pomoc więc zamknij się.
Nie wezmę już nigdy kutasa Św. Mikołaja do ust
I znów, zobaczyłbyś to, wiesz, wokół swych ust
Zaczekam na anioły... niekoniecznie z zapartym tchem
Są chyba zajęte, ze mną jest wszystko okay
tuż... wiesz... już... w porządku.