Pearl Jam

art


Globalizacja


Na krawędzi widoczności rozlanej z kamienistego wybrzeża oceanu,
Stała postać:
rosła,
silna,
zdrowa,
Wystarczająco, by na ramionach dźwigać wady swojego istnienia. Przytłoczona dniem, miesiącem i każdym rokiem bycia. Ludzkość.

Na niebie czas, a przestrzeń w wodzie odbita,
Horyzontem zlewały się w jedno,

Granicą rozmyte, zachodzące leniwie słońce,
Zwiastuje zmierzch kolejnej epoki.
Ludzka dłoń obejmuje niebieską planetę.

Człowiek zbudował dom, a sąsiadami jego ludzie wszelkich krwi, kolorów i kształtów kultur,
Rozciągłości, liczby i rozmiarów tradycji i obyczajów,
Które mieszając odmienności szepczą o swoich korzeniach.

W zaciszu wioski powstaje przystań dla powietrznych okrętów,
Rosłych, celem dóbr użytecznych planetarnej wymianie,
Maszt znaków dumnych wysoki, ponad chmury wynieśli,
Widziany w zamieci śnieżnej i piasku pustyni,
Słyszany w odmętach wód groźnych i sferze niebieskiej,
Symbolem nieprzerwanego słowa obwołany,

Liczydła samobieżne nad wioską rozsypali,
Nakazując im służyć, plotkować o zjednoczeniu,
Kłócić i burzyć, ułatwiać poznanie zewnętrzne i utrudniać poznanie wewnętrzne. Nieświadomie.

Na rynku gwar. Targowisko szaleje w niesionym asfaltem upale, ludzie biegają jak opętani, gubią złote monety, po które
rzucają się następni. Wozy zaprzężone w niewidzialne konie załadowane po brzegi nowym jutrem - jutrem zgody,
zdecydowania. Jutrem nieuniknionym.

Jeden z mieszkańców, zbudzony zduszonym krzykiem niewiast z przerażeniem oczy przeciera widząc: obcość, odległość i kroczącą
bezczelnie głupotę, która uznana przez narybek zwykłością, fundamentem wspólnej przyszłości. Przyszła matka ze studni
wodę wzorców czerpie, wzorców opadłych z deszczem świata. Wzorców życiodajnych i wzorców kwaśnych, przez fabryczne dymy
skażonych.

Ktoś się nie poddaje; W gnieździe obce jaja złożone o kamień kaleczy,
Własnej przeszłości hołdując - efektem życia ciągłości zbyt znacznej,
Ktoś inny, jako obywatel planety, żywieniu zmysłów zadanie poleca,
Nieważność przeszłości dla niego - efektem życia na nowym zegarze,
Niegorszym, nielepszym - oceniać subiektywnie we własnej mierze tylko.

Cóż winien? Cóż możesz? Poradzić. Na własną modłę życiem biec. Do przodu wciąż, jednym kierunkiem. Dla siebie i Tobie
podobnych, przy świętym rozważeniu przedmiotów istnienia - z podziałem na słuszne i wrogie; piękne i głupie; miłością
nabrzmiałe życiowego dystansu - skrajności odrzucając - oceniaj, koniec wieńcząc literackim trzykropkiem. Żyj. To działa
samo. Perpetum mobile tego, co Wasze - jedyne prawdziwe. Porusza się samo.

Nad wioską noc. Sołtysowa chata światło na rynek rozlewa, lecz przyczyną nie zabawa hulaszcza, a narada na stopniu
najwyższym, poniekąd o pokoju, bądź wojnie decydująca. Spokojnie,.. przekupki ślepe targują wartość księżyca bezcennego.
Spokojnie,.. Białe wody rzeki, strumykiem niegdyś będącej rozlały, chaty w okręty zwinne przemieniając; niech żeglują.
Spokojnie,..

A drogę wskazywać im będzie szałas z gór pamięci odwieczny, drwala za gospodarza mając prostego.



(tłum. T.Lewandowski)