Jeżeli czytasz te słowa, oznacza to, że choć troszkę zainteresowało Cie, któż to taki od tylu lat zajmuje się tą skromną stroną. Spieszę więc z wyjaśnieniami. :)
Nazywam się Michał Szczechura, ale od zawsze wszyscy mówią na mnie
MiSiU (zreszta jak na każdego Michała chyba). Urodziłem się w Bielsku-Białej, mam juz 26 lat i tu aktualnie mieszkam. Wcześniej spędziłem 2,5 roku na studiach dziennych w Krakowie, ale gdy zacząłem trzeci raz powtarzać drugi roczek, postanowiłem coś zmienić w swoim życiu, wyciszyć się i pomieszkać troszkę w górach :).
Jeśli chodzi o muzykę, Pearl Jam zawsze był dla mnie ważnym zespołem, choć nie uważam się wiernego fana oddanego tej muzyce po grobowe deski. Muzyki z Seattle zacząłem słuchać w liceum (dzięki Parówka za podrzucenie kasety Ten), był to dla mnie okres tzw. buntu, kiedy to w nikim poza muzyką i przyjaciółmi nie potrafiłem znaleźć sobie oparcia. Muzyka pozwalała zapomnieć o świecie... była też niezłym tłem w chwilach, gdy z życia korzystało się "troszkę" intensywniej ;). Wtedy to zacząłem prowadzić tę stronę, Pearl Jam był dla mnie numerem jeden. Oczywiście nie obca była mi też muzyka Alice In Chains, Soundgarden, Three Fish, Mad Season (list pożegnalny Mike'a), Temple Of The Dog, Mother Love Bone (krótka informacja).
Po szczęśliwie udanym skończeniu liceum i przeniesieniu się do Krakowa, przyszedł czas na mą drugą pasję muzyczną, czyli na zespoły Tool oraz A Perfect Circle. Zacząłem pasjonować się muzyką, która potrafi wpływać na moją świadomość (jeśli rozumiesz, co mam na myśli, ciarki na plecach to nie wszystko). Oj... był to wyjatkowy okres, ale niestety w tym momencie sam siebie ocenzuruję i nie powiem nic więcej ;). W międzyczasie udało mi się "zaliczyć" koncerty Pearl Jam'u oraz trzy razy podziwiać Tool'a na żywo (oraz 3 krotnie Massive Attack).
Aż przyszedł okres obecny. Horyzonty już w pewnym sensie mocno mi się rozwinęły... na tyle, by nie stronić od żadnego gatunku muzyki, bo i w każdym można znaleźć coś genialnego (jak to powiedział pan Z. Hołdys). Ale i tak nic na razie nie przebija u mnie Massive Attack (na koncercie też byłem i jest to obecnie moje największe przeżycie muzyczne) oraz The Mars Volta. (wspomnieć wypada też o Queens Of The Stone Age, Smashing Pumpkins, Radiohead)
Tak właśnie w wielkim skrócie wygląda moja przygoda z muzyką. Od ostrych i mocno zakrapianych, szaleńczych grunge'owych imprez, po częste wizyty w krakowskich klubach. Do Pearl Jam'u jednak zawsze będę miał sentyment, mimo tego, że nowe ich albumy (te po Yieldzie) w ogóle mnie nie poruszają. Jednak uwielbiam te chwile, gdy po dłuższej przerwie wrzucam sobie do odtwarzacza Ten'a albo No Code...
Mam prośbę: jeżeli masz jakieś dodatkowe informacje, które mogłyby znaleźć się na tej
stronie, jakieś inne uwagi, albo jeśli chcesz mi pomagać, poznać mnie... napisz: misiu@pearljam.netmark.pl
Pełniejsza historia zespołu opisana jest w książce Małgorzaty Taklińskiej pt.: "Pearl Jam - Roślina" wydawnictwa "IN ROCK".

Strona była omawiana (lub była wspomniana) w: Tylko Rock'u, Gazecie Wyborczej (wielokrotnie), Teleexpresie Junior, CHIP'ie, Magazynie Internetowym (jest na CD), itd. :-)