Zdjęcia nadesłane przez Agatkę:
Zdjęcia nadesłane przez totti83:
Witam,
chciałbym podzielić się swoimi wrażeniami z koncertu Pearl Jam w Berlinie. Na początek w ramach wprowadzenia troszkę informacji pobocznych, a więc:
był to mój trzeci koncert PJ na jakim byłem, w tym pierwszy za granicą. Pierwszy także na "wolnym powietrzu" co wzbudzało we mnie początkowo pewną bojaźń, czy to nie wpłynie negatywnie na atmosferę, kameralność koncertu, czyli mówiąc krótko, czy nie będzie jak na Rolling Stones (bez obrazy) - widowisko kilkudziesięciotysięczne, a nie duchowa i wzrokowa więź: zespół-fani. Napisałem "początkowo", gdyż przed wyjazdem obejrzałem w internecie miejsce koncertu, a więc Wuhlheide, no i okazało się, iż jest to bardziej opera leśna niż stadion piłkarski. No ale oczywiście jakaś niepewność pozostała.
Do Berlina udałem się samochodem wraz z moimi dwoma kumplami. Gdy dotarliśmy prawie do celu, tzn. na ulicę, z której to wchodziło się do parku, (wewnątrz był obiekt docelowy) doznaliśmy lekkiego szoku, widząc tabuny aut zaparkowanych po jednej jak i drugiej stronie. Jechaliśmy tak ok 3 km, i nie mogliśmy nigdzie znaleźć miejsca ! To sobie nawet trudno wyobrazić - łącznie ok. 6-cio kilometrowy sznur aut z fanami Pearl Jam !!! Gdy już udało nam się w końcu zaparkować udaliśmy się pod amfiteatr. Sparaliżowało mnie troszkę, jak zobaczyłem długość kolejki wypełnionej fanami przed bramą. Była 18.00 (w/g planu wpuszczali od 17.00) i serce zaczęło mi mocniej walić, bo przecież tylko godzina do rozpoczęcia, a tu stania na jakieś 3 godziny ! Na szczęście organizatorzy, którzy widząc co się dzieje przyspieszyli wpuszczanie. Na płycie znaleźliśmy się parę minut po 19.00 słuchając grupy rozgrzewającej fanów przed Pearl Jam, grupy The Black Keys. Nie ma co się rozwodzić nad nimi, zaznaczę tylko, że byli godni uwagi, co zresztą zauważyła i doceniła publiczność. Jako ciekawostkę jeszcze dodam, że zespół ten składał się jedynie z wokalisty grającego na gitarze i perkusisty!
To co było ważne, miejsce koncertu okazało się wspaniałe, niesamowite do tego typu wydarzenia.
No i nastała godzina 20.15. W tej właśnie chwili równocześnie na scenie pojawili się wszyscy członkowie tak bardzo już wyczekiwanej kapeli - Pearl Jam. W przeciwieństwie do wcześniejszych koncertów PJ na jakich byłem, tym razem zaczęli dynamicznie, utworem "Go". Nie będę pisał po kolei, co nasi ulubieńcy grali, gdyż można to przeczytać na oficjalnej stronie Pearl Jam. Chłopaki grali wspaniale. Edi raz po raz "łapał" kontakt z publicznością, dając do zrozumienia, że tego wieczora my, fani jesteśmy także wspaniali. Rzeczywiście, co by nie mówić, publika stanęła na wysokości zadania. Prawdę mówiąc dość mocno się zdziwiłem, widząc tak spontanicznie reagującą i świetnie się bawiącą niemiecką publiczność. Oczywiście w Berlinie nie zabrakło fanów z reszty Europy, w tym oczywiście i wielu Polaków, nie mniej trzeba przyznać, iż znajomość repertuaru, w tym tekstów przez Niemców robiła wrażenie. Nawet Eddie powiedział, że tego wieczora publiczność w Berlinie zajmuje pierwsze miejsce w znajomości ich twórczości, wyprzedzając Włochów, którzy do tej pory na tej trasie koncertowej byli niepokonani. Publiczność przyjęła to wielkim aplauzem, a Vedder dalej, jeszcze śmielej skakał po scenie i biegał od jej lewej do prawej strony pozdrawiając przybyłych fanów.
Pearl Jam zagrał łącznie 29 utworów, na bis wychodził 2-krotnie. Koncert zakończył świetnym Yellow Ledbetter Czas jaki tego wieczora zespół przeznaczył dla nas to 2,5 h ! Grupa pokazała się naprawdę z jak najlepszej strony. Miałem nawet [rzez chwilę takie odczucie jakby Pearl Jam koncert w Berlinie potraktował jakoś priorytetowo, specjalnie. Wszystko to dlatego, iż nie dało się poznać, że koncert w stolicy Niemiec był jednym z wielu na owej trasie koncertowej, a to za sprawą zaangażowania całej kapeli. W każdy utwór muzycy wkładali serce, duszę i wszystko to czego oczekuje się podczas takiego wydarzenia. Wydawać by się mogło, że nie da się tak grać na każdym koncercie podczas tak długiej trasy, ... a jednak. Dla mnie i nie tylko dla mnie, bo głosy padały z wielu stron, Pearl Jam po raz kolejny udowodnił, że zasługuje na nasz szacunek, sympatię, a nawet miłość. Trzymam za nich kciuki, aby grali nam jak najdłużej, a taki koncert jak ten w Berlinie zostanie na pewno w pamięci wielu ludzi na wiele, wiele lat.
Pozdrawiam Pearl Jam i jego wszystkich fanów.
Tutaj znajdziesz artykuł z Głosu Wielkopolskiego opisujący wrażenia z koncertu w Berlinie (plik pdf)